Tak jak powiedziałem – zrobiłem. Trasa do Krakowa do pysznej tajlandzkiej restauracji i z powrotem z pełnym brzuchem. Brzuch ten był raz pełny, a raz pusty z uwagi na bardzo duże spalanie. Pobiłem jednak swój dotychczasowy dystans dzienny 163km i wynosi on teraz 240km. W zasadzie podziękowania powinny również należeć się mojemu Aniołowi z uwagi na regeneracje systemu energetycznego po drodze dzięki czemu jechało się wyśmienicie i do Pilzna wróciłem z zapasem sił.
Pilzno – Kraków – Pilzno dystans dzienny 240km 
Koko, koko, rower spoko! Kraków 227km 
To ja, największy kibic jadę rowerem do Krakowa na strefę kibica, a tu tak? No dobra nie ma co uprawiać polskiego narzekactwa było na prawdę świetnie. Każda okazja, aby wybrać się na rower jest dobra. Mecz Polska – Czechy tym bardziej. Wpisik zamieszczam w wypadach 1 dniowych, bo żadna to wyprawa pojechać do Krakowa, a żeby formalności stało się zadość to będę na tej trasie pobijać swój życiowy rekord jaki na razie wynosi 163km hop-siup naraz.
Odrzykoń (115 km)

Drugi już wyjazd na zamek „Kamieniec” w Odrzykoniu. Tym razem nie sam lecz z Maćkiem, który bardzo chciał wybrać się w końcu tam rowerem. Pogoda raczej należała do tych kiedy najlepiej siedzi się w domu przy ciepłej herbacie i nic nie robi. My jednak postanowiliśmy pojechać na rower i spożytkować jakoś pochmurny czwartek z przytupem. Jak zawsze musiało się coś wydarzyć…
Beskid Wyspowy 2012r. (218 km) 
Powera mam megaśnego! Jadę spotkać się z dwoma przyjaciółkami w Beskidy. Jestem bardzo podekscytowany tym bardziej, że od razu mogę porównać sobie z Bieszczadami tereny, któe zwiedzę pierwszy raz. W powietrzu wisi deszczowa aura, ale mam wszystko przy sobie co zapewni mi w miarę rozsądny komfort. Zapinam sakwy, dobijam tylne koło do 55 „Czynników PSI”, zakładam słuchawki na uszy, woduję rower na ulicy i zaczyna się kolejna przygoda.
Bieszczady kwiecień 2012r. (463 km) 
Dziwne to uczucie jechać ponownie przez Bieszczady rowerem jednak tym razem widzieć widoki : ). Poprzedni wypad to była walka cało dniowa z ulewami. Teraz kiedy człowiek wspinał się na jakąś przełęcz i obejrzał się za siebie to wiedział dlaczego warto się tak męczyć. Naprawdę pozytywnie! Po dłuższym planowaniu wyklarowała się na Biesy ekipa sześcioosobowa, a więc było z kim pić.. tzn pedałować :P
28 marzec 2012r. Okolice Pilzna (107 km)
Kolejny wypad rowerami po naszej okolicy. Tym razem udało się wyciągnąć jego mościa Uriego dlatego było jeszcze fajniej, ciekawiej i zabawniej. Zamieszczam jak zawsze serię zdjęć. Dochodzę do wniosku, że Uri na rowerze to kombajn do jedzenia. Nie wiem ile ważyły by jego graty przy wyjeździe kilku dniowym : ). Ciastka na wypadach jak zawsze smakują wyśmienicie : ). Nie rozpisując się dłużej zapraszam do galerii.
Czytaj więcej »
24 marzec 2012r. Radomyśl Wielki (93 km)
Po krótkiej przerwie wrzucam galerię zdjęć z pętli prawie stu kilometrowej przez Radomyśl Wielki. Wybraliśmy się w trójkę z Bowelem i Zemem. Pogoda jak zawsze była wyśmienita! No, a jak sama trasa? Nie ma co spodziewać się kokosów jeśli wybiera się w stronę totalnie płaską. Zero podjazdów czy zjazdów przekłada się na ilość kilometrów przejechanych, ale również sprawia, że na dłuższą metę jest dość nudno.
Czytaj więcej »
23 marzec 2012r. Nocny wypad na Magę (36 km)
Gdy większość kładzie się spać różne wariaty zaczynają nocne żerowanie. Pająki łażą po ścianach, podłogach, sufitach, czasem policzkach, a zupełnie gdzieś indziej rowerowi maniacy szwendają się na rowerowych szlakach nie mogąc spać. Tego dnia wybraliśmy się w trójkę z Bowlem i Zemem na bardzo przyjemną trasę. Zapraszam do obejrzenia małej galerii z tej nocy no i oczywiście do wspólnych wypadów rowerowych!
Czytaj więcej »